Myśląc o moich dzieciach, kiedy pojawiały się na świecie, było dla mnie naturalnym, że przyjmą sakramenty i zostaną wychowane w wierze, ponieważ dla nas- rodziców jest to największa z wartości. Na tej skale postanowiliśmy budować nasz dom. Nie było w nas nigdy wahania „czy” Jagoda powinna iść do Pierwszej Komunii, ale „kiedy” to nastąpi.
Pismo Święte
„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im” Mk 10,14 W to wierzę, Wierzę, że Bóg jest miłością, że kocha mnie, Ciebie i każdego tak samo mocno. Skoro czeka na każdego, skoro cieszy się nieskończenie, z każdej odnalezionej owcy, z każdej zagubionej, z każdej, która do Niego przyszła, z każdej, która szuka Go na swój sposób i dla każdej duszy chce dać życie w pełni, jak najbliżej Jego, to z pewnością chce jednoczyć się w komunii z tak niewinnym dzieckiem. Nie mogę wyobrazić sobie, że sam Bóg miałby mieć jakieś „ale” w związku z przyjmowaniem sakramentów przez niepełnosprawnych:) znam Jego Miłość 🙂 Zostawiając Siebie pod postacią Chleba, powiedział: „bierzcie i jedzcie z tego wszyscy” . WSZYSCY. Nie mu tu gwiazdki- wszyscy sprawni intelektualnie i ruchowo.
Stanowisko Kościoła
W Katechiźmie Kościoła Katolickiego napisane jest, że Pierwsza Komunia może być udzielona wiernym, którzy rozumieją czym ona jest. Pamiętam, kiedy Franek zaczął przygotowania do wczesnej Komunii Świętej w 2019 roku. Został zaproszony na rozmowę z naszym Księdzem, który spytał go czy tego chce, czy chce się przygotowywać i czy chleb, który dostanie jest tym samym, który ma na talerzu w domu. Franek odpowiedział : nie, ten na Mszy to Pan Jezus przemieniony. A więc w przypadku dziecka komunikującego się jak wszyscy, sprawa jest prosta. Jak natomiast stwierdzić co myśli dziecko, które nigdy nie wypowiedziało słowa? Jest też kwestia spowiedzi. Jak wyspowiadać dziecko, dorosłego, który się nie komunikuje? Rozmawiałam z księżmi, którzy na co dzień prowadzą duszpasterstwa osób niepełsnosprawnych. Tu znów potrzebne jest to co najistotniejsze- wiara. Wierzymy, że u takiej osoby najważniejsza jest komunikacja nie ze światem, z księdzem, a z Bogiem. Ksiądz, ani żadna osoba nie może stwierdzić z całą pewnością, że niepełnosprawny wewnątrz swojego serca nie rozumie, nie żałuje błędów jeśli by takie popełnił. Dlatego musi przyjąć, że to pragnienie łączności z Bogiem jest. Inna sprawa jest taka, że nie każdy ksiądz odrobił lekcje z udzielania sakramentów niepełnosprawnym… Ja podchodzę do tego bardzo po ludzku. Jeśli kochałabym np malarstwo, chciałabym je doskonalić, czułabym się najszczęśliwsza malując i chciałabym być coraz lepsza, uczyć się, ale mój nauczyciel by mi nie odpowiadał, był na przykład przykry w swoich komentarzach lub czułabym, że to nie to, że nie rozwijam się, że coś tracę, to…poszukałabym lekcji na innej uczelni, w innej „parafii”. Kościołów i kapłanów jest naprawdę sporo wokół. W samym Poznaniu działają wspólnoty duszpasterskie dla niepełnosprawnych, otwarte i pełne zrozumienia. Gdybym usłyszała od księdza „nie” (choć my mamy szczęście do wspaniałych księży!) to grzecznie bym wyszła i poszła do innego:)

Stanowisko społeczeństwa
hmmmm…krótko mówiąc podejmując nasze rodzinne decyzje kierujemy się sercem, rozmową i naszymi argumentami, a nie tym co myślą i mówią inni:) ALE oczywiście, że spotkaliśmy się z komentarzami np: robimy to dla siebie, nie dla Jagody, bo ona nic nie rozumie. Ja w takich momentach w ogóle nie wdaję sięw dyskusję, bo jeśli ktoś mi mówi, że „Jagoda nie rozumie” to wiem, jak daleko jest od nas w swojej niewiedzy. Decyzja o przystąpieniu dziecka do Pierwszej Komunii tak jak i do Chrztu powinna być przemyślana i świadoma. My żyjemy wiarą na co dzień, zapraszamy Boga do każdej naszej rozmowy, do naszej pracy, na nasze wyjazdy, tworzymy z Nim codzienną relację dlatego było to u nas naturalne. Tata Jagody jest szafarzem od paru lat, wiedzieliśmy, że będzie mógł często przynosić Pana Jezusa Jagodzie:) Wiedzieliśmy, że to będzie radość, kiedy już wszyscy razem będziemy czerpać siły z Komunii tak często jak to możliwe:)
Przygotowania
W ubiegłym roku, kiedy Jagoda trafiła w maju na oddział intensywnej terapii jak zawsze najpierw „uderzyliśmy ” do kaplicy. Zadzwoniliśmy po szpitalnego kapelana i umówiliśmy się na codzienną komunię, bo tak działamy, tylko to na trudny i na każdy czas rozświetla nam mroki. Wierzę i czuję, kiedy Jezus przychodzi ze swoimi łaskami, wierzę w moc Eucharystii. Pamiętam, że miałam taki moment, kiedy pomyślałam, jaka szkoda, że pod postacią Ciała i Krwi nie może też przyjść do Jagody… Od zawsze przecież wiemy jak kruche jest życie, że nie znamy dnia ani godziny i wtedy postanowiliśmy, że nie chcemy dłużej czekać i zaczniemy przygotowania. Nasz Proboszcz ucieszył się i spytał jak może nam w tym pomóc. Po pierwsze codziennie wieczorem razem z Jagodą odmawialiśmy dziesiątkę różańca w intencji jej Komunii, żeby była możliwa, żeby nas Bóg poprowadził. Czytaliśmy w ciągu roku książki, które przybliżały tematykę Komunii i miłości Boga, opowiadały o świętych, w szczególności o świętych dzieciach i ich miłości do Jezusa Eucharystycznego. Ksiądz odwiedzał nas w domu, gdzie indywidualnie poświęcał Jagodzie różaniec, czy medalik. Wiosną ustaliliśmy termin – 13 maja- który jest bardzo bliski naszemu sercu, bo to dzień Maryi i objawień fatimskich, kiedy ukazywała się trzem małym pastuszkom Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi.



Pierwsza Komunia Święta
W domu przez parę dni Jagoda uczyła się przyjmowania Komunii. Kupiliśmy zwykłe komunikanty, nie poświęcone, nie przeistoczone, które tata łamał na malutkie kawałeczki i uczył się podawać Jagodzie tak, żeby sobie z nimi poradziła. Chcieliśmy, żeby w czasie uroczystości Jagoda czuła się jak najbardziej swobodnie, żeby mogła skupić się na radości, żeby nic ją nie stresowało, dlatego Msza odbyła się w naszym domu w obecności tylko dziadków i rodziców chrzestnych (i Proboszcza oczywiście!). Samej Pierwszej Komunii Jagodzie udzielił tatuś i była to cudowna chwila.
W czasie całej Mszy Jagoda była tak szczęśliwa! Słuchała słow Księdza, uśmiechała się ilekroć Ksiądz zwracał się do niej i mówił, że dziś do jej serduszka przychodzi Pan Jezus. Ponieważ cały czas trzymałam ją na swoich kolanach, czułam jak z emocji jest wilgotna. Ale to był rodzaj emocji, który czułam u niej pierwszy raz. Naprawdę nie mogła się doczekać. Okej, od tej chwili płaczę już nad klawiaturą, bo dotknęliśmy wtedy czegoć nie z tej ziemi. Czegoś co jest największym argumentem za przyjmowaniem przez dzieci Komunii. Słyszałam o takim zachowaniu dziecka od dwóch księży, którzy zajmują się głeboko niepełnosprawnymi dziećmi, że w TYM momencie coś się przemiania. I tak było. Jestem mamą Jagody, tworzymy jedno, znam i umiem odszyfrować każdy jej grymas twarzy, ruch ręki, drgnięcie… Wiedziałam, jak przy przemienieniu rozpromieniła jej się buzia, widziałam radość i spokój, widziałam, że do mojej córeczki przyszedł Jezus, który jest z nią od początku świata i zawsze będzie…









W ciągu białego tygodnia i potem, nawet kiedy Jagoda miała trudny dzień czy była zmęczona, moment Komunii jest chwilą szczególnego światła i przynosi wszystkim umocnienie, za które stale jesteśmy bardzo wdzięczni.
Muszę jeszcze wspomnieć, że Jagódka miała oczywiście udział w decyzjach co do swojego Święta:) Przymierzała i akceptowała albę i sukienkę, które bardzo jej się podobały. Nie zgodziła się natomiast na żadne buty i wianek. Buty przebolałam, bo maj i ciepło, ale dziewczynka bez wianuszka? Raczej dla każdej to taki wyczekany element. Nie dla Jagody:) Kupiłam taki na delikatnej gumce – płacz. Poszliśmy razem do kwiaciarni pooglądać i poprzymierzać żywe – histeria i kategoryczne nie. W domu jeszce jeden z symbolicznym jednym kwiatkiem – nie. Uszanowaliśmy i poszła jak chciała boso i bez wianka za to z czekającym sercem:)




