Wszystkie kolejne fale pandemii kosztowały nas wiele wyrzeczeń, tak naprawdę z jednego powodu. Nie znaliśmy odpowiedzi na pytanie: jak przechoruje to Jagoda? I ponieważ z miłości do niej, nie chcieliśmy tego sprawdzać, podejmowaliśmy kolejno wiele decyzji, czasem takich bardzo pod prąd, jak wybór edukacji domowej. Odmówiliśmy setki razy wszelakich spotkań i niepewnych sytuacji. Spotkaliśmy się wiele razy z niezrozumieniem i politowaniem. Czy żałuję? Nie. Nie żałuję ani jednej okazji, dlatego, że póki co Jagoda ma się dobrze:)
Jak wiele spokoju miałabym i jak inaczej mogłabym żyć przez ostatnie miesiące, gdyby ktoś dał mi gwarancję i powiedział : nie martw się, ona przejdzie przez to bezobjawowo lub łagodnie.
Jak wielkiej traumy pierwszych miesięcy życia Jagody uniknęłabym wiedząc, że przeżyje je i będzie dorastać z nami w domu.
Jak wielu łez, sennych koszmarów uniknęłabym wiedząc z góry, że każda jej operacja uda się i przejdzie bez powikłań.
Ile ciężaru z barków zabrałaby mi pewność jutra…
Nie wiedziałam i nadal nie wiem, co czeka nas w przyszłości. Przez moją nieznajomość przyszłości musiałam podjąć niezliczoną ilość konsultacji, porad, wizyt lekarskich, rozmów z wieloma specjalistami. Cały ten wysiłek podejmowaliśmy , żeby móc mieć wpływ na przyszłość, pomóc Jagodzie i dać jej większe szanse. Mijały dni, miesiące i lata.





Dziś wiem dlaczego nie znamy przyszłości, i że to BŁOGOSŁAWIEŃSTWO. To właśnie ta niewiedza wykuła nas takich jakimi dziś jesteśmy. Każdego dnia wiedziałam tylko jak bardzo kocham moje dziecko, i że zrobię wszystko, WSZYSTKO, żeby jej pomóc, zabezpieczyć, uchronić od złego.
Ponieważ nie wiedziałam ile czasu mamy, kochałam Jagodę i kocham tak, jakby kolejnego dnia miało nie być. Ponieważ nie wiedziałam co przyniesie jutro nauczyłam tak kochać dzieci, żeby wiedziały, że prócz naszej miłości nic się się nie liczy (liczy oczywiście;) ale w drugiej kolejności). Weszłam w relację z Panem Bogiem, ufając Mu, że chce dla nas jak najlepiej (jak najlepiej dla naszego zbawienia, a nie jak najlepiej tu, na ziemi;)) i współpracujemy w myśl słów św Ignacego „módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie”. Niepewność i chęć dania Jagodzie wszystkiego, co może jej pomóc nauczyły mnie cierpliwości, pokory, siły i wdzięczności za cud codzienności. Gdybym wiedziała wszystko na starcie, nie zmieniłabym SIEBIE, nie dotarła z Jagodą do miejsca, w którym jesteśmy. Powoli uświadamiam sobie, że to czego nauczył mnie Jagodowy świat to:
Wszystkie decyzje jakie podejmuje – podejmuję z miłości, a wszystko co robię- robię z miłością


W tym tygodniu widzieliśmy się również z naszą panią anestezjolog, to jej opinia była dla nas kluczowa, jeśli chodzi o biodra, gdyż ortopeda umie naprawiać stawy, ale to anestezjolog czuwa, żeby w tym czasie pacjent nie zmarł na stole. Dostaliśmy czerwone światło. Jagoda wiele przeszła rok temu. Jest pacjentką, którą trzeba operować wtedy, kiedy jest zagrożenie życia, kiedy to ostateczność z powodu cierpienia lub nagłej sytuacji, w innych przypadkach trzeba czekać jak długo się da.




