W Jagodowym świecie słowo „plany” jest tak abstrakcyjne i powiedzmy zapomniane, jak „personifikacja”, czyli nadanie cech ludzkich np:bocianowi w lekturze „Kajtkowe przygody” albo „chryzelefantyna” czyli sztuka łączenie złota z kością słoniową, którą stosował Fidiasz…
Ostatnie plany noworoczne to ja miałam w styczniu 2015 roku:) Potem okazało się, że jedyne myśli jakie mamy na styku starego z nowym rokiem, to:
a) popatrzenie sobie głeboko w oczy i powiedzenie: udało się, przetrwaliśmy kolejny rok
b) nabranie powietrza w płuca by wskoczyć „na bombę” w kolejne dwanaście miesięcy
Znacie takie stare powiedzenie: jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz Mu o swoich planach? To samo powtarza nam Jagoda;) Jej delikatność i kruchość nauczyła nas brać tylko po jednym dniu, pomału, ciesząć się z chwili, która jest. Nie czekamy na „lepsze czasy”, na „inne”, na „przeczekanie”, na dalekie podróże, nie snujemy wizji co to będzie za pięć lat, za dziesięć. Martwimy się tym co będzie jutro. Historie – takie jak w maju, kiedy rano myślę, że mamy wspaniały czas, a po dwudziestuczterech godzinach, nie mogę wykrztusić przez telefon, że Jagodę zabrali na OIOM – nauczyły nas tej krótkiej optyki…




Na zdjęciach widzicie Jagódkowego Sylwestra, który udało się spędzić u pradziadka. 1. W sklepie wynalazłam tam świecące różdżki sylwestrowe:) 2. Franek podszedł do czołgu, odnalazł tabliczkę i mówi z dumą: widziałem z daleka, że to T34-85! 3. Od góry miałyśmy balowe kreacje, od dołu ciepłe skarpecioszki i papciochy 4. Dałabym Ci gwiazdkę z nieba…
Wczoraj wróciliśmy z Warszawy. Jagódce zrobiono zdjęcia RTG kręgosłupa w paru płaszczyznach i stawów biodrowych. Skolioza utrzymuje się w okolicach 30 stopni w odcinku lędźwiowym. Bioderka są zwichnięte. Dlaczego? Bo to częste następstwo Mózgowego Porażenia Czterokończynowego, braku wystarczającego obciążenia i rozwoju stawów. Jagoda nie miała urazu, ale nie siedzi samodzielnie, nie chodzi i biodra się psują…Rozwiązaniem jest rozległa operacja rekonstrukcji obustronnej bioder, czyli ześróbowanie ich w pożądanej pozycji. Ryzyko jest duże. Potrzeba wiele krwi, głębokiej narkozy i każda dodatkowa przypadkowa rzecz może obrócić się w nieszczęście…Możemy też czekać, ale z konsekwencjami, że stawy będą niszczeć i może to doprowadzić do dalszej deformacji, osteoporozy i złamań…Co da operacja? Zabezpieczy biodra, ale nie spowoduje, że Jagoda zacznie chodzić. Nie wniesie za dużo do jej funkcjonowania. A jeśli jej nie zrobię i będę patrzeć jak zaczyna ją boleć, a na operację będzie za późno?




Widzisz to zdjęcie przed Świątynią Opatrzności Bożej? Widzisz na nim, że przed chwilą długo płakałam? Nie wiem co powinnam zrobić. Przed nami znów jest ściana, a droga jedna i druga wydają mi się nie tym co chcę. Bo ja poprostu chciałabym, żeby bioderka były zdrowe, chciałabym żeby kręgosłup był prosty, chciałabym iść z nią za rączkę na długi spacer i lody zamiast stać tu, pod tą ścianą z ciężarem decyzji, którą mam podjąć za nią. Chciałabym móc planować nasze, jej, kolejne dziesięciolecie z beztroską w sercu i uśmiechem na twarzy. Wyjechaliśmy spod instytutu i zaraz na kolejnym skrzyżowaniu zobaczyliśmy Świątynię. Weszliśmy na rozmowę, bo tak ciężko jest dźwigać strach i niepewność. Tam mogłam zaprowadzić Jagodę i powiedzieć: boję się o nią, nie wiem co robić, pomóż mi…
Narazie daliśmy sobie chwilę czasu, żeby dowiadywać się więcej. Póki co wydaje mi się, że nie mam jeszcze wystarczającej wiedzy, żeby podjąć którąś z decyzji. Nie chcę nic wielkiego na ten rok, ani na kolejne. Chciałabym tylko żebyśmy mieli siebie – tak jak dziś…




- Z wszystkich widoków to ja jednak znajduję spokój patrząc przez to Jagodowe okienko.
- Jagoda jak tylko słyszy hasło : wycieczka – jest uśmiechnięta, zwarta i gotowa do drogi
- Jagodzianka w wielkim mieście
- Tata, ty to gadasz same śmieszności