Ostatni raz razem z mężem byliśmy w Toruniu jakieś dwadzieścia lat temu! Z szkolnej wycieczki pamiętaliśmy tylko pomnik Kopernika i kwiaciarnie ustawione na płycie Rynku. Na jesienny wyjazd szukaliśmy miasta, które nie zmęczyłoby nas trasą dojazdu i dwie godziny dwadzieścia faktycznie udało nam się pokonać bez przystanku:) Znaleźliśmy też zakwaterowanie w ścisłum centrum, żeby móc zwiedzać wszystko piechotą, nie ruszać auta i móc z Jagodą poprostu wyjść i korzystać.

Miejsca, które polecamy z wózkiem

Szybko okazało się, że toruńskie muzea to wielopiętrowe kamienice i wózek albo musielibyśmy co kawałek podnosić i przenosić piątro w górę, piętro w dół, albo szukać wind, które i tak nie dawały dostępu do wszystkich sal… Podzieliliśmy się zatem i raz ze starszakami wchodziłam ja, a raz tata. Jagoda kluczyła wtedy toruńskimi uliczkami:)

  1. Bulwary Filadelfijskie – okazały się naszym numerem jeden. Ciągnąca się wzdłuż całego miasta promenada nad Wisłą jest piękna o każdej porze dnia. Spacerowaliśmy tak wielokrotnie podziwiając ogrom i wartki nurt naszej królowej rzek, a z drugiej strony mury obronne miasta. Do brzegu zacumowane są barki, na których można zjeść lub popłynąć. Popołudniami trenują tam kajakarze, a w górze krążą paralotnie. Natura jest już tak w nas zakorzeniona, że najbardziej odpoczywaliśmy właśnie tam.

2. Stare Miasto, Krzywa Wieża, Zamek Krzyżacki – Jeśli myślicie, że wystarczy godzinka by obiec ścisłe centrum to się mylicie. Każda z uliczek zachwyca, kamienice są odrestaurowane i zadbane nie tylko na płycie głównej. Mówiąc dosadniej: nie znaleźliśmy tam ani jednej straszącej rudery. Są za to arcydzieła w postaci starych szyldów, pierników podoczepianych do murów, ceramicznych postaci, kotów i stworków wygrzewających się na parapetach. Urokliwe kawiarnie i restauracje oraz manufaktury pierników i pamiątek zapraszają na każdym kroku. Im bliżej zamku tym wszystko utrzymane jest w staroceglanej elewacji, która dodaje ducha rycerskim czasom. Dzieciom zapewne spodoba się pokutny osiołek, na którym nie sposób usiąść. Służył do torturowania przestępców. Sadzano ich okrakiem na ostrej, wystającej na grzbiecie prędze, a do nóg przyczepiano ciężarki…Warto spróbować swoich sił również przy krzywej wieży. Legenda głosi, że tylko osoba bez grzechu, o czystym sercu zdoła stanąć stopami przy ścianie, wyciągnąć do przodu ręce i nie zachwiać się;)

3. Punkt widokowy- drewniana platforma znajduje się w urokliwym lasku, po drugiej stronie Wisły, dokładnie vis a vis katedry świętych Janów. Można przespacerować się tam pieszo, chodnikiem wzdłuż mostu i dalej lub pięć minut podjechać autem. Warto! Widok jest cudny i wszyscy zachwycaliśmy się jak całe miasto o ceglanym kolorze odbija się w Wiśle. Niemniej pięknie jest już po zmroku, kiedy podświetlone zabytki kontrastują się na tle czarnego nieba.

4. Sanktuarium Gwiazdy Nowej Ewangelizacji- pojechaliśmy zobaczyć je z ciekawości i przy okazji niedzielnej Mszy. Nie jest to zupełnie mój gust i nie do końca podobały mi się rozwiązania architektoniczne i rozmach…ALE! Jest tam najlepsza jadłodajnia jaką odwiedziliśmy:) Duża sala, duże stoły, przy których cała rodzina wygodnie usiądzie, pyszne, domowe obiady w bardzo przystępnej cenie. Do tego park i tężnie do pospacerowania. Jeśli zatem przejazdem chcecie dobrze zjeść i chwilę się zregenerować, to dobre miejsce.

Miejsca trudno dostępne, acz warte poznania

  1. Dom Kopernika- Zarezerwujcie sobie dobre dwie godziny bo jest tam co robić! Po pierwsze osobno zakupić można bilety na dwudziestominutowy film, jeden z trzech dostępnych tytułów. Starszym polecam miejsce na atresoli, które są w 3D. Siedzimy w okularach i oglądamy. Młodszym koniecznie w 4D, na parterze, siedzimy wtedy na taboretach, które podskakują kiedy np jedzie koń xD Muzeum bardzo się zmieniło od mojej ostatniej wizyty tam. Jest interaktywne, zachęca do dotykania, czytania, poznawania, każdy metr przestrzeni jest w ciekawy sposób zagospodarowany, a to co stare pięknie splata się z nowoczesną technologią.

2. Muzeum Legend Toruńskich- jest jednym z oddziałów Muzeum Narodowego w Toruniu. Zwiedzanie trwa około godziny i cały czas jest animowane. To pozycja dla dzieci poniżej 10 roku życia. Aktorzy i narrator zapraszają do wspólnego odegrania i poznania sześciu legend toruńskich. Niestety dość wąsko i schodami w dół…

3. Muzeum Toniego Halika- również jeden z pododdziałów umiejscowiony w wysokiej, zielonej kamienicy. Zwiedzanie to również dobra godzina, z przewodnikiem nawet dłużej. W gablotach oglądać można eksponaty z podróży po całym świecie polskiego podróżnika Toniego Halika. Warto wcześniej przeczytać z dziećmi jedną z książek o nim, polecamy „Wyprawa dzika Toniego Halika”, o pierwszej z podróży do Ameryki Południowej, która doskonale pokazuje jakim charakterem wyróżniał się podróżnik. Była to zaciętość, cierpliwość i parcie w osiągnięciu zamierzonego celu przy jednoczesnym ogromnym poszanowaniu tradycji i zasad drugiego człowieka i innej kultury.

Ważne! Większość biletów na toruńskie atrakcje warto kupić ze sporym wyprzedzeniem. Ich zakup on line jest prosty i zapewni nam wejście do grupy zwiedzających o określonej godzinie. Nam nie udało się wejść ani do Muzeum Piernika ani do Planetarium, co niewątpliwie jest jednym z głównych „must see”. Baliśmy się rezerwować wejścia wcześniej, bo nie wiedzieliśmy czy zdrowie dopisze i czy się wybierzemy, a koniec końców na dwa dni przed żadnych wejściówek już nie było.

Jagoda…

A Jagódka jak wiecie ma duszę podróżniczki. Cieszyła się na wyjazd już parę dni wcześniej, słysząc, że pojedziemy „daleko, dalego, z mamą, z tatą, z Olą i Frankiem”.

W wyborze noclegu kierujemy się zawsze jej komfortem, to znaczy:

  • podwójne, szerokie łóżko, żeby mogła spać ze mną, bo nowe miejsce wymaga czucia ciepła i bezpieczeństwa jakie daje mama;)
  • łazienka z wanną albo bezkabinowym prysznicem, żebyśmy dali radę umyć naszą dziewczynkę. Tu była wanna i godzinna, odprężająca po intensywnych dniach zabawa w pianie
  • wyposażona kuchnia. Dobrze, że tego dopilnowaliśmy, bo na miejscu okazało się, że słoiki, które przygotowałam w domu trzasnęły i zostalibyśmy bez jagodowego jedzonka. Tata wyskoczył, znalazł rzeźnika, warzywka i już na płycie pyrkała świeża zupka:)

Mała była przekochana! Śmiała się w głos, kulając po łóżku, spała w nocy i z chęcią wychodziła wielokrotnie na nasze trasy wycieczkowe. Jest świetną kompanką!

To jak? Kujawy zapraszają! Bardzo chcielibyśmy wrócić i zwiedzić jeszcze wiele miejsc, bo weekend to…mało!