Dziękuję Ci Boże, bo obdarzyłeś mnie Pauliną.

Pewnie wiedziałeś od samego początku, że samej bez przyjaciółki żle jest na świecie, że ponieważ zesłałeś mi wyjątkowe dziecko, to będę potrzebować wsparcia wyjątkowej osoby…

Powiedz mi tylko, dlaczego teraz złamałeś mi serce…

Nie opiszę tu wszystkich dzieł Pauliny życia, tego jak wiele mnie nauczyła, jakim wzorem dla mnie była, jak kochającą mamą była, jaką patriotką o ogromnej wiedzy historycznej i troszczącej się o pamięć dla przodków, jak walczyła za swoje przekonania i jak odważnie wyznawała swoją wiarę…

Paulina była najbliżsżą osobą naszemu domowi. Niemożliwym było, żebyśmy do godziny 10.00 każdego dnia jeszcze ze sobą nie rozmawiały, a potem nie uaktualniały wszystkiego do wieczora. Śmiałyśmy się, że tak naprawdę żyjemy na dwa domy i stale pielgrzymkujemy w jedną i drugą stronę coś zanosząc, przynosząc, pożyczając, jedząc, lub poprostu rozmawiając i snując plany jak to na emeryturze będziemy siedzieć w chustach, na łąweczce przed domem i sprzedawać nasze wyroby i rękodzieło.

Kiedy byłam w ciąży z Jagodą przyszła i na dobre została. Oglądałam wtedy świat tylko przez okno.

Ona to okno otworzyła, podała mi rękę i powiedziała : wychodź! damy radę, zobacz jak tu pięknie!

I ja jej uwierzyłam. Chwyciłam ją mocno, a ona mnie nigdy nie zawiodła.

Tyle razy było mi tak ciężko, miałam różne zwątpienia, lęki, mniejsze i duże problemy, niezastanawiając się poprostu wychodziłam z domu i już byłam u niej.

Pokochała moją Jagodę najpiękniększą miłością. Jagoda to wiedziała i odwzajemniała. Paulina traktowała ją tak samo jak jedno z dzieci naszej małej szóstki, które wychowują się razem.

Jagoda wiedziała, że przy niej jest zwykłym dzieckiem, które z nią pogra na gitarze, pokula się po trampolinie, wygłaszcze wszystkie zwierzaki w obejściu i przede wszystkim powygłupia się do łez. Szalone pomysły to drugie imię ich obu.

Zawsze chciałam dla Jagody by otaczali ją ludzie, którzy kochają ją bezwarunkowo i którzy nie widzą jej braków, a samo piękno. Paulina tak kochała i nauczyła tak kochać szóstkę swoich dzieci.

Paulina wiedziała, że ja nie umiem prosić… I w sumie nigdy nie musiałam prosić, bo wyczywała wszystko zanim o tym pomyślałam, nieraz ratowała mnie zupkami dla Jagody opieką nad dziećmi zakupami, ale przede wszystkim swoją Obecnością…

W jednej z ostatnich rozmów odpowiadała na mój list, bo czasem lepiej słowa przelać na papier żeby nie więzły w gardle, powiedziała mi wtedy:

„wiesz, czasem, bardzo rzadko, zdarza się, że odnajdują się dwie dusze i one porozumiewają się czy tu, czy tam, nie ważne czy w życiu czy po śmierci, one się przenikają i nic tego nie zmieni.”

Mam nadzieję, że tak będzie, że mnie nie zostawisz, bo nie wyobrażam sobie życia bez Twojego wsparcia!

Narazie chcę znów przymknąć swoje okno, bo nie widzę Cię pod nim i nie dam rady wyjść.

Pozwól , że zadedykuję Ci słowa wiersza:

„No­szę twe ser­ce z sobą

(no­szę je w moim ser­cu)

ni­g­dy się z nim nie roz­sta­ję

(gdzie idę ty idziesz ze mną;

co­kol­wiek ro­bię sa­mot­nie

jest two­im dzie­łem, ko­cha­nie)”