Jeszcze niedawno żaliłam się tu, że nie możemy z Jagodą jakoś nigdzie wyjechać…Ale sierpień przyniósł nam zdecydowanie tyle cudownych wspomnień, że naładowani jesteśmy tak, że moglibyśmy szczęście sprzedawać w przydomowym sklepiku na kilogramy:)
Wakacje to dla nas synonim szczęścia, bliskości, bo jesteśmy stale razem, no i zdrowia, bo co tu ukrywać, zarazki na parę miesięcy wypaliły się przez słońce i dały nam odetchnąć.
I niezależnie gdzie byliśmy, na północy, na południu, w długiej podróży, czy spacerze tuż za płotem wakacje były przede wszystkim … w nas.
Jak to się udało?
Zapytałam specjalistki w tej dziedzinie. Jagody.
„To dlatego, że umiem cieszyć się chwilą, którą mam. Nie zadaję pytań: czy warto? czy się opłaca, a czemu tu i teraz, a nie gdzie indziej i kiedy indziej?
Otwieram oczy. Nic mnie nie boli = mam się z czego cieszyć.
Nasłuchuję. Mama wita mnie radośnie. Pyta jak spałam i co mi się śniło. Zaraz przyjdzie pocałować mnie brat, potem siostra, a przed nimi jeszcze tata ukłuje mnie brodą:)
Czuję się kochana. Zaczyna się codzienny gwar. Słyszę i czuję jak wszyscy się cieszą. Czuję, że mama i tata mają czas, są z nami i dla nas. Pytają mnie stale: Jagoda, chcesz iść chlapać nóżkami? chlup, chlup! Jagoda, chcesz iść na plażę ? SZszszszuuuuu! Szszuuu! Jagoda, jedziemy daleko, daleko, daleeeeeeko? bruuuuuum! Jak mam nie chcieć? No jak?
Chcę, chcę, chcę! Chcę czuć słońce, która miga w drzewach, przez szybę auta, chcę słyszeć ptaki, wiatr, fale. Chcę stąpać po piasku i szybko podkurczyć nóżki, kiedy poczuję lodowatą wodę.
Bo to jest właśnie mój świat. Ja umiem zapomnieć o wszystkim co było. Każdego dnia budzę się czystą kartą. Chcę być szczęśliwa, kochana. To są wakacje, caaały czas!”

Pisałam Wam już, że stale nuciła mi się piosenka: „Boże Twa łaska, nad nami jest. Twoja Miłość przychodzi wciąż, działasz z mocą pośród nas, przenikasz serca”
Dlatego przy każdym wyjeździe lgnęliśmy do miejsc Bożych by dziękować.
Dziękować za cztery lata życia Jagódki. Za to, że Bóg zapalił w naszym domu światło, jakim jest jej życie.
Dziękować za uzdrowienie z grudniowego i marcowego zapalenia płuc.
Dziękować za siły i zdrowie całej rodziny.
Dziękować za Was, za ludzi, którzy zaskakują nas dobrem i pięknem swoich serc.
Dziękować za to, że udało nam się do tych miejsc dotrzeć i cieszyć się nimi.
Wracając zawsze szukamy po drodze Sanktuarium. Tym sposobem dziękowaliśmy w Srzatuszu u Matki Bożej (jakie piękne miejsce! z nowiutką bazą dla pielgrzymów) i w Legnicy, miejscu cudu Eucharystycznego z 2013 roku!
Zobaczcie zatem parę tych wakacyjnych momentów:)


Mała , podręczna apteczka, bez której się nie ruszamy. Na szczęście nie była potrzebna:)


No bo nie mogliśmy pozwolić, żeby Jagoda nie wyłowiła i nie poznała czym jest morska meduza


Ha! tak trafić na sztuczny, kolorowy kominek! Tylko leżeć i patrzeć:)

Pękam z dumy z moich zucha i harcerki!





Wybaczcie mi proszę, ale muszę pożegnać Kogoś, kto był tu z nami zawsze, kto kibicował Jagodzie i tej stronie, Kto odszedł w lipcu do lepszej rzeczywistości
Moja, nasza Babcia…
Babcia co dzień wspierała nas modlitwą, była biegła w komputerze po to by towarzyszyć swoim wnukom, oglądać setki wysyłanych zdjęć i filmików, czytać, rozmawiać, radzić i wspierać. Zawsze mówiła, że Jagoda jest przepiękną dziewczynką, że ma piękne oczy, długie rzęsy, włoski jak aniołek. Pytała stale o postępy, o rehabilitację i jak nam pomóc…
Wiem, że jest teraz blisko.
Babcia kochała morze, tam się urodziła.
Kiedy tam byliśmy, dzieci mówiły: mamo, nie musisz już wysyłać zdjęć, babcia może nam teraz towarzyszyć i widzi wszystko, nie tylko jeden obrazek.
Dziękuję Babciu, wiem, że tak jak mi powiedziałaś, wszyscy się Tam spotkamy…
