W lutym udało mi się pojechać na całe popołudnie do Czarnkowa, które kocham, bo to miasto moich Dziadków:) Po całej zimie, którą przesiedzieliśmy w domu unikając i bojąc się infekcji, byłam tak bardzo spragniona długich spacerów, a ponieważ Tata został z Jagódką w domu, od razu wyruszyliśmy w las. Czarnków jest spacerowym rajem. Można wybrać się na niekończące się łąki ciągnące się wzdłuż Noteci lub w lasy obrastające niemałe pagórki. Zawsze uwielbiałam jedno miejsce. Idąc przez górki, wychodzi się w prześwit, z którego widać całe miasteczko, z kościelną wieżą, a dalej łąki.
Z dziećmi stanęłam w tym miejscu i… praktycznie nic już nie widać. Widok zasłoniły korony drzew.

Czemu o tym piszę? Bo czas nam wszystkim bardzo ucieka… Wydaje nam się, że świat jaki znamy, będzie zawsze. Będzie na nas czekać. Tymczasem świat wydaje się śmiać z nas i naszej pewności w swoją wieczność, siłę i niezmienność:)
Jagoda już dawno nauczyła nas nie czekania na lepsze jutro, na bardziej sprzyjający czas.
Ona doskonale wie, że życie trzeba brać garściami póki dano nam kolejny dzień, bo jutra może nie być.
Nie pozwólmy by wir codzienności tak nas pochłonął, że odłożymy to co ważne aż … zdąży zarosnąć drzewami…
I jeszcze jedno. Warto pamiętać, że Jagody życie jest kruche tak jak każdego z nas.
Różnica jest taka, że ona choruje, dlatego docenia każdą swoją chwilę i ma świadomość swojej słabości.
My często o tym zapominamy…
Dzieci zostały u Dziadka na noc. Wracałam sama, wieczorem do domu. Jadąc przez ciemny las, na drogę wybiegły sarny. Nigdy tak nie hamowałam. Rzeczy leciały do przodu, a ja z przerażeniem zobaczyłam, że na końcu biegł jeleń z gigantycznym porożem i to prawdopodobnie jego już nie uniknę.
Ale tego dnia Boża Opatrzność zatrzymała auto w punkt. 10 centymetrów przed rogami; przy -2 stopniach.
Boże , dziękuję Ci, że mogłam jeszcze wrócić i kolejne dni być mamą i żoną!
Tym jest nasza kruchość: nie znamy dnia i godziny…
Szanujmy więc czas, który jeszcze nam pozostał, wykorzystując go na to co ważne!

Za spacerem tak bardzo tęskniła też Jadziunia. I w końcu nadszedł ten dzień:)
Pamiętacie kiedy była na nim po raz ostatni? W grudniu, na Jagodowym biegu…
Ta buzia tak tęskni za promieniami słońca!
Dookoła przedwiośnie, pola zazieleniają się, woda spływa z ziemi pojąc jezioro

Jesienno zimowe infekcje pozostawiły ślad w ciałku Jagody. Często nam wymiotowała, gorzej ćwiczyła. Pani neurolog poleciła nam regularne wizyty u osteopaty, który pracować ma nad wewnętrznymi uciskami. Przynosi to ulgę. Klatka piersiowa była bardzo pospinana po dusznościach i kaszlu. Najważniejsze, że wymiotów jest mniej i mniej bólu.
W gabinecie towarzyszy nam jedynie Pan Szkielet:)

Integracja sensoryczna w domu- uwielbiamy! To raj Jagody i w przypadku lepienia pączków dodatkowo podjadać można powidła śliwkowe:) Każda taka praca domowa robiona wspólnie z dziećmi przedszkolnymi i szkolnymi to SI również dla nich. Gniecenie ciasta, strzepywanie prania i przypinanie klamerkami, obieranie i krojenie warzyw to wszystko ćwiczenia ręki, która sprawniej rysuje i pisze.


Udało nam się odwiedzić Targi Książki w Poznaniu. Trzeba było mocno trzymać portmonetkę, żeby nie wydać zawartości do ostatniego grosza. Wachlarz pozycji dla dzieci jest tak przeogromny! Chciałoby się przeczytać wszystkie:) Dla Jagody znaleźliśmy skarby. Pamiętacie takie książeczki np.”Kot w butach”, które kiedy otwieramy strony, to rozkładają tekturowe postacie z ruchomymi elementami? Mamy!

W myśl cieszenia się każdym dniem, pożegnaliśmy karnawał na balowo. Były tańce, przebrania i micha przekąsek:) Popatrzcie jak prawdziwa Dama dumna jest ze swoich korali:)

Przed nami czas rozkwitającej wiosny, ale i rozpalania serca w trakcie Wielkiego Postu.
W domu otaczamy się symbolami, które są znakiem dla dzieci i przypomnieniem nam dorosłym, w jakim okresie się znajdujemy. Teraz jest to kawałek ciernia znaleziony na spacerze, który mówi więcej niż tysiąc słów i obrazów
