Wakacje za nami i bardzo chcę Wam opowiedzieć czego w czasie ich trwania nauczyła mnie Jagoda…
Wiecie, że moją rolą jest być jej przewodnikiem po świecie, być jej rękami które poją i jedzą, być jej nogami kiedy idziemy na spacer. Staram się odczytywać na bieżąco wszystkie emocje i podążać za jej myślami by mogła jak najlepiej korzystać z życia.

W te wakacje Jagoda zaskakiwała mnie swoją odwagą i chęcią zabawy. Kiedy dzieci skakały na trampolinie, ona zaparkowana wózkiem aż piszczała „weźcie i mnie!”. Podeszłam pytając „Jagoda, słyszysz jak się bawią? Masz ochotę do nich dołączyć? Chcesz robić hop hop?” Takie uśmiechy jakie otrzymałam w odpowiedzi mogły znaczyć tylko jedno. Skaczemy.
Pytanie jak to zrobić bezpiecznie i jak w ogóle to zrobić? Zaczęliśmy od leżenia na membranie a dzieci ją falowały, po paru dniach to mama brała Jadźkę na ręce i klęcząc bujała tworząc podskoki:)
Tak samo zachowywała się nad wodą. Daj jej palec-weźmie rękę:)
Zaczęliśmy od moczenia stópek w jeziorze w czerwcu, a skończyło się na skokach w morzu i kąpielach na golasa w rozgrzanym jeziorze w sierpniu.
Jednym słowem Jagodzianka (moje leżące dziecko) najbardziej kocha skakać, pływać, szaleć.
I wiecie kiedy to wszystko obserwowałam, kiedy mnie tak zaskakiwała, myślałam „mój Boże…dlaczego właśnie ona, przykuta do łóżka, tak bardzo chce robić to wszystko co jest przecież dla niej niemożliwe”.
Wtedy popatrzyłam jeszcze raz, dostrzegając ONA WŁAŚNIE TO ROBI
Jagoda nie ma takich problemów. Ona skacze całą sobą i swoją radością krzyczy : umiem, mogę!
Nie widzi podtrzymujących ją rąk, tego że jest wtedy bezwładna, że z boku wygląda to może nawet dziwnie, śmiesznie i na siłę. Widzi tylko radość, zabawę i osiągnięty cel, o który prosiła.
Więc pamiętaj, że kiedy w życiu przyjdzie ci leżeć, w momentach kiedy wydaje Ci się, że nic od Ciebie nie zależy, nawet Twoje części ciała. Marz o skakaniu. Marz o pływaniu. Nie słuchaj innych i nie widź przeszkód. Nie patrz na ilość osób, które będą musiały Ci pomóc, na to jak będziesz wtedy wyglądał. Nie kalkuluj. Nie pytaj innych i nie pytaj rozsądku, który powie „to niemożliwe”. Po prostu skacz. I ciesz się skakaniem!






A wtedy dzieją się rzeczy niemożliwe.
Kocham te chwile, kiedy płaczę ze szczęścia. Tak po cichu marzę o tym, że mam ich jeszcze dużo przed sobą i zawsze czekam na ten kolejny:)
I przyszedł taki w zeszły piątek!
Śledziliście rok naszej pracy nad wzrokiem. Rok od hasła u okulisty, że przewodzenia w nerwie wzrokowym lewego oka praktycznie nie ma (wykres VEP był płaski) i bardzo słaby w prawym. Wyjazdy i nadzieja dana na turnusach we Wrocławiu. Godziny bajek, i rehabilitacji wzroku. Nasze terapeutki i ja sama wiedziałam, że to TYLKO rok i badań nie ma sensu jeszcze powtarzać. Niemniej dostaliśmy termin na NFZ więc trzeba było to wykorzystać.
Po badaniu Pani okulistka zaprosiła mnie do gabinetu obok. Po lewej stronie położyła zeszłoroczne, płaskie wykresy, a po prawej pofalowane, wzorcowe tegoroczne! Tłumaczyła, że ważne by były trzy góry P1, P2 i P3. Nie pytajcie bo nie mam pojęcia co to i po co. Widziałam tylko trzy góry.
Trzy górki oka lewego. Trzy górki oka prawego.
Nieważne, że dalej musimy pracować, że oczka trzeba wzmacniać i stymulować, że trudno jest Małej skupić wzrok, wodzić czy widzieć z daleka. Zrobiliśmy coś niesamowitego. W rok.
Niezmiernie dziękuję Pani Irenie Martynowej, która nas z tych ciemności wydobyła.


Trzecie urodzinki za nami! Byli cudowni goście, kolorowe baloniki i przytulanki od taty, Oli i Franka, a wieczorem Msza Święta by za miniony rok podziękować i prosić o Bożą opiekę.
Bardzo dziękujemy za przepyszny prezent od Ciachowni. Jagódka kosztowała jagódki w torcie:)

Bardzo nam miło gdy ktoś nas w otchłani Internetu „zauważy” i to w tak miły sposób:) Dziękujemy „Oczami Mężczyzny”:)
