Zabierając się do pisania dzisiejszego postu, w głowie miałam tak wiele obrazów. Tak dużo zdjęć pozornie ze sobą nie związanych. Każde, które zobaczycie opowiada o innym z nas, opowiada inną historię. Czasem moja fotografia jest złapaniem ulotnej chwili zabawy, śmiechu, sytuacji, która nas zaskoczyła. Czasem zdjęcie jest udokumentowaniem ważnego święta, uroczystości, wielkiego wydarzenia w naszym życiu. Jest jednak jedno co wszystkie te migawki łączy. To my:) To nasza rodzina. Oto jak staramy się ją budować:

Wyobraźcie sobie wielki, szklany słój. Do tego słoja życie zaczęło wrzucać maleńkie, kolorowe kamyczki ważnych wydarzeń jak ślub, narodziny dzieci, święta, ale nie tylko. Jak w życiu każdej rodziny do słoja trafiły i duże, czarne kamienie problemów. Każda rodzina boryka się z czymś innym: niepełnosprawnością, chorobą, utratą pracy, a może niezrozumieniem czy samotnością. Jak by tego słoja nie obrócić, kanciasty, ostry , duży kamień jest zawsze widoczny. Nie zasłoni go te parę wspomnień. Ważne, żeby dostrzec, że wokół jest jeszcze mnóstwo przestrzeni do zapełnienia.

Staramy się każdego dnia dorzucać do środka wspólne chwile pełne miłości, pasji, szacunku. Każda z nich swoją wielkością przypomina ziarnko piasku. Można by patrząc na nie powiedzieć, że to błahostki, że ich waga nic nie znaczy. Ale właśnie tak postanowiliśmy budować to co mamy najcenniejszego- Rodzinę. Każdego dnia żmudnie dokładamy ziarenek naszego, kolorowego piasku i nagle okazuje się, że zaczyna on szczelnie wypełniać wszystkie przestrzenie słoja. Obsypuje dookoła ciężar dużego kamienia, ba! Ten z początku strasznie wyglądający w środku kamień, staje się niewidoczny, zasypany. Piasek szczęścia amortyzuje jego ostre kanty tak, że daje nam pewność, iż nasz szklany słój nie pęknie raniony jego rogiem.

Zatem zapraszam! Zlepek chwil ostatnich miesięcy, bo nie samymi turnusami człowiek żyje:)

Jagódka zakończyła rok pracy w Stowarzyszeniu „Potrafię Więcej”.

Kochamy muuuuzykę! Gitara jest świetna, można samemu brzdękać, a pudło niesie drgania dźwięków, aż na policzki.

Nasza mała/duża dziewczyna awansowała do dziecięcego łóżeczka, gdzie pod okiem rodziców śpi sama:))))

Znacie to powiedzenie: „w życiu pewne są tylko dwie rzeczy- śmierć i podatki.” My musimy dodać jeszcze codzienne ranne i wieczorne inhalacje.

To już drugi rok z rzędu kiedy Jagodzianka mogła pójść w procesji Bożego Ciała i symbolicznie rzucić nieco kwiatków.

O tak, tak wygląda błogie lenistwo Jagódki bujanej w upalne dni.

Park w Jankowicach. Oby każdy plac zabaw pomyślał o choć jednym przyrządzie, z którego korzystać mogłyby dzieci niepełnosprawne!

Tata opiekuje się swoimi zwierzaczkami, które odwdzięczają się co roku płynnym złotem. Dzieci uwielbiają miód wyjadać prosto z plastra. O ironio, najmłodsza córka pszczelarza na miód jest uczulona…

Tata po Mszy wieńczącej cały cykl przygotowań do posługi. Jesteśmy z niego dumni!

W zdrowym ciele zdrowy duch:) jak co roku świetnie przygotowany Bieg Lwiątek.

Ogrodowa integracja sensoryczna. Do kolorowej cieczy nieniutonowskiej wystarcza skrobia ziemniaczana, odrobina wody i barwnik spożywczy. Wody dolewamy tylko tyle żeby masa powolnym ruchem ręki się mieszała jak ciecz, a szybkim ruchem twardniała niczym kamień.

Kto powiedział, że dzieci z dużą niepełnosprawnością nie mogą grać w wszelakie gry? Jagodzie emocje zawsze się udzielają, a z pomocą mamy nie raz ogrywa rodzeństwo:)

Ostatnie chwile przed przedstawieniem baletowym. Za kulisami nerwowo, Jagoda da siostrze przysłowiowego kopniaka na szczęście i idziemy przeżywać na miejsca dla publiczności.

Rok przygotowań zwieńczony „Copelią”. Córko, sama na to zapracowałaś! :))))

W galerii małych/wielkich rzeczy nie mogło zabraknąć tego dżentelmena, który zakończył etap przedszkola! 😮

Tymczasem wakacje pełną parą. W domu słuchamy przygód Pana Kleksa,

a na dworze oswajamy się coraz chętniej z jeziorem. Chwilo trwaj!