Nie jest łatwo być mamą. Dla swojego dziecka chce się przenosić góry, sięgać gwiazd, przepływać oceany. Kiedy pojawia się kolejne dziecko i kolejne, wiemy że ta ogromna, nieskończona miłość jeszcze wzmaga na sile. Dla każdego z dzieci pragniemy szczęścia, uśmiechu na twarzy, spełniania ich marzeń.
Ale czasem się nie da…
W Jagodowym świecie, jedno z nas jest bardziej wymagające. Jedno z nas nie może poczekać na „za chwilę”. Jedno z nas zabiera ogrom czasu i energii z puli jaką dysponuje mama, która, niestety jest tylko człowiekiem.
Ale to wciąż jest jedno z nas. Bo tworzymy jedność. Bo tworzymy rodzinę. A w tej jedności obowiązuje zasada „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.
Uroczystości każdego z nas są tak samo ważne. Pasje każdego z nas są tak samo szanowane. Zdanie każdego z nas tak samo bierze udział w dyskusji.

Jak podzielić siebie jedną między wrażliwą trzecioklasistkę, która właśnie buduje swój światopogląd na ważne sprawy i wartości, której trzeba cierpliwie wytłumaczyć lekcje by wiedziała, że pracuje na siebie i rozwija swoje zainteresowania;
na kończącego zaraz przedszkole chłopca, który nie wie co to nuda bo sobie na nią nie pozwala, który świat bada przez doświadczanie go, a nad tym lepiej mieć baczenie;
na niespełna trzylatkę, która tylko swoją wielkością wskazuje na swój wiek, a jej potrzeby są nie do pominięcia i niecierpiące zwłoki.
Odpowiedź jest jedna. MIŁOŚĆ.
W Jagodowym świecie tej miłości potrzeba na prawdę bardzo dużo i w każdej sytuacji.
Jak spędzać czas z siostrą, która wciąż nie za wiele potrafi? Miłość.
Jak tłumaczyć, że mama jest tak często w szpitalu i tak długo zajmuje się Jagódką? Miłość
Co robić by starsze dzieci nie czuły się pominięte, mniej ważne, opuszczone? Miłość
Na co położyć nacisk, w co zainwestować, by rodzina funkcjonowała i przetrwała? Miłość
Jak pielęgnować małżeństwo, które stawiać musi czoła wielu trudom? Miłość.
A co jeśli? Cokolwiek się wydarzy? Dalej będziemy kochać.
Bo wbrew zasadom matematyki
IM WIĘCEJ DZIELISZ SIEBIE DLA INNYCH TYM WIĘCEJ OTRZYMUJESZ





Piszę o tym, bo ostatnio doświadczyliśmy zawodów. Nie mogłam dać „gwiazdki z nieba” choć bardzo chciałam. Z naszych planów ostatnio tylko rezygnowaliśmy. Bałam się , że zawiodę moje dziecko w sprawach, które są dla niego ogromnie ważne. Na szczęście z pomocą przyszła Miłość, która jeszcze ściślej związała nas ze sobą, zamiast pozwolić na osłabienie więzi rozczarowaniem.
Tak się cieszyłam, że Jagodzianka wróciła do formy po zapaleniu płuc i znów stanęła na nóżki, pojeździła nawet trochę na zajęcia przedszkolne, ale znów ją coś dopadło. Ehhhhh…



Wiosna wokoło tak piękna! Ale my musimy pogarować w domu:) Jeszcze zdobędziemy świat!

