Witajcie Kochani! Czy Was też w związku z pogodą dopadały drobne infekcje? Nie pamiętam takiego roku, w którym idąc na nabożeństwo majowe pod naszym wiejskim krzyżem, za którym rozciąga się widok na jezioro, ubierałabym kurtkę zimową, potem polar, kolejnego tygodnia krótki rękaw, a na parasolu kończąc… Plaża też przez większość czasu była wyludniona, a kiedy w końcu wyszło słońce, nas w domu zatrzymały katary i kaszle.

Mamy wiele powodów do radości:) Udało nam się dołączyć do zespołu wspaniałych ludzi, którzy z wielkim sercem prowadzą przedszkole dla dzieci z niepełnosprawnością złożoną. Ile można siedzieć z mamą w domu? Jagoda jest towarzyska i uwielbia zabawę. Im większe szaleństwo tym lepiej. Na zajęciach z neurologopedą doskonalić dalej będziemy jakość naszego jedzenia. Na wczesnym wspomaganiu bawimy się, poznajemy faktury, dźwięki, kształty. Ale prym wiedzie ciemna sala. Jagoda kładzie się na łożu, zapada mrok i zapalają się zwoje światłowodów. Można się w nie zawijać, wkładać paluszki. Kiedy nie ma dodatkowych bodźców, okazuje się, że Panna Jagodzianka jednak coś widzi i nawet obróci głowę w kierunku światła:) Tu nawiążę do kontroli okulistycznej, na której teraz usłyszeliśmy, że… jest słabo. Droga prowadzenia obrazu po prawej stronie jest zła. Na szczęście lewe oko jest ok, acz bardzo trudno stwierdzić co dokładnie Jadzia widzi. Pani Okulistka zaprosiła nas dopiero za rok, a w tym czasie mamy rehabilitować i obserwować…


Dzięki ludziom o pięknych i bezinteresownych sercach mamy też wózek! Teraz to możemy spacerować! Zdrowo, prosto, stabilnie, cudownie! Nie wiem kto jest bardziej zachwycony ja czy Wożona:)

Pokażę Wam moje miejsce. Czasem kiedy dusi mnie już w domu lub muszę przewietrzyć głowę z galopujących myśli, przychodzę na zachód słońca na skraj pola. Tam wszystko już na mnie czeka. Ostatnie promienie głaszczą soczystą zieleń i odbijają swój blask w rzepaku. Przy odrobinie szczęścia słychać skowronki lub widać sarnią rodzinę. Nasycam się tym spokojem, oddycham głęboko i..można wracać:)

Muszę pochwalić się jeszcze jednym naszym sukcesem. Wiem, powiecie, że oszalałam i przesadzam i że to niestosowne…ALE. Ale to co jest zwykłą koleją rzeczy jest czymś nie do zdobycia w świecie niepełnosprawności. W Jagodowym świecie zjawił się nocniczek:) I nie uwierzycie mi od ilu miesięcy próbowałam nakłonić tę małą pupę, żeby zechciała go chociaż dotknąć. Parzył wręcz! Były krzyki przerażenia, krokodyle łzy, więc od razu kończyliśmy. Wciąż jednak chodziło mi po głowie co dalej? Czy już do końca dni pchać będziemy na leżąco w pampersy? Tak chciałam jej ułatwić i sprawić by kolejny normalny element życia, stał się normalną czynnością i u nas. Doczekałam się. Teraz z nocnikiem witamy się pukając ręką (rozpoznaje jego dźwięk i spodziewa się co będzie się działo), a potem mocno się przytulamy bo przecież Jagoda nie potrafi siedzieć ani trzymać głowy. No i na koniec gromkie brawa i okrzyki zachwytu:) A jak!

Był i Dzień Mamy. Obudziła mnie punkt 6 piosenka „Nasza mama, mama zadumana. Mama zadumana cały dzień, błądzi myślami daleko, codziennie przypala mleko, na łące zrywa kwiaty i sól sypie do herbaty”. Mój dumny syn wręczył mi czołg z duplo oraz laurkę, z której dzięki ciociom z przedszkola dowiedziałam się, że Mały najbardziej lubi z mamą grać i że mama ma różowe buty;) Tak więc zostałam zasypana laurkami i…kaszlem Jagody. Cały dzień minął nam na ściąganiu lekarza, inhalacjach, odśluzowywaniu i pakowaniu do szpitala. Tego ostatniego uniknęliśmy!!!!!!!!!!

Mama. Mama musi być, trwać, nie ważne co. Mamy serce zbudowane jest z dzieci. Jeśli są one, jest i ona. Jeśli są one, ona zawsze znajdzie siły, sposób, radę, miłość, rozwiązanie. A jeśli któregoś z nich zabraknie? Ona też umiera. Jeśli cokolwiek dzieje się im, ona krwawi, cierpi, szaleje by zapobiec, zaradzić, przebije głową mur, pokona siedem gór, przebiegnie oceany, nie spocznie…
Matko, wiedz że Waszej miłości nic nie złamie, nic nie osłabi. Ta miłość odnajdzie Was i połączy nawet jeśli kiedyś zabraknie któregoś z Was…