
23 sierpnia 2015 roku to niedziela, która wywróciła nasze życie do góry nogami. W szpitalu byłam już pięć tygodni, leżąc i drżąc o życie Małej. Każdego dnia obie traciłyśmy siły. Lekarze co parę dni przygotowywali nas na to, że nie będzie szczęśliwego zakończenia. Byłam w 24 tygodniu ciąży. Według publikacji medycznych, tylko 5% dzieci urodzonych w tym terminie, przeżywa. Jedno na dwadzieścia… Tego dnia zdążyłam obudzić się i przewrócić z boku na bok. Potem wszystko lawinowo się potoczyło. Zimny pot, krzyki lekarzy, położną, która gorączkowo wystukiwała telefon do Macieja. Z upływu krwi nie mogłam już się ruszyć. Zamknęłam oczy…Obudziłam się w Jagodowym świecie. Narodziło się dziecko. Malutkie. I nastała cisza. Nie było gratulacji, kwiatów, uśmiechów, telefonów. Był strach, który dusił serce. Tego dnia byłam w stanie zadzwonić tylko do jednej osoby, mojej siedmioletniej Oli. „Kochanie, wydarzyło się coś niesamowitego. Urodziła się Jagódka, Twoja siostrzyczka”. Waga:620gram Długość ciała:33 cm Obwód głowy:21 cm obwód klatki piersiowej 18cm Co dolega?: ciężka zamartwica urodzeniowa; skrajnie niska urodzeniowa masa ciała; niewydolność oddechowa noworodka; przetrwałe krążenie płodowe; wylewy dokomorowe 2 i 3 stopnia; hiperglikemia; wrodzone zwężenie dwunastnicy; odma opłucnowa; ubytek przegrody międzykomorowej serca; zapalenie płuc.